Sad

Roberta

Szlam podworkiem.Zobaczylam Diego i Vico.Pomyslalam ze odplace mu sie za te grozby o hiszpanii.Podeszlam.
-Aj jak milo widziesz zakochana pare-powiedzialam ironicznie

Vico

- Ay... Dios... - zobaczyłam Robertę. - Hola Roberta - powiedziałam z ironicznie sztucznym uśmiechem.

Diego

- roberta ... idz do gio ... a nam nieprzeszkadzaj - powiedzial i b.namietnie pocałował vico ;P

Roberta

-Bede chodzila gdzie mi sie podoba-powiedzialam i spojrzalam na nich krzywo
-Chyba sie za bardzo oplules-powiedzialam do niego

Vico

- Roberta, przestań... - powiedziałam po pocałunku Diego i zwróciłam się do Rob.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - spojrzałam na nią

Roberta

-ooo a jak bede to co?-powiedzialam z ironicznym usmiechem

Diego

- roberta .... idz do giovanniego .. wczoraj sie pewnie bawiliscie fajnie ze wrócił w bokserkach ? szybko sie oddajesz ... - skwitowal z wscipskim usmiechem

Vico

- Roberta, nie masz się w co wtrącać... to co jest między mną a Diego, to nasza sprawa... nie Twoja... zakochałaś się w nim czy jak? - zasmiałam się.
- Oł... w bokserkach, nieźle... - spojrzałam na Diego i na Rob,

Roberta

Rozesmialam sie.
-Mysl co chcesz nie bede sie tlumaczyla przed idiota-powiedzialam - A ktu szybko sie oddaje-spojrzalam na vico

Vico

- Ay... perdon, jakieś insynuacje? - zapytałam patrząc na nią.

Roberta

-Uzyj tego jednego neuronu ktory ci zostal i sama sobie odpowiedz na to pytanie-odparlam

Vico

Podeszłam do niej i spoliczkowałam ją. - Nigdy więcej mnie nie obrażaj... - powiedziałam odchodząc od nich.

Diego

zasmiał sie tylko

- roberta naprawde jestes tepa .. - skwitował

-chcesz uwiesc moich przyjaciol by sie namnie zemscic brawo ... - dodał

Roberta

-Kretynka-krzyknelam za nia, chcialam pobiec ale wolalam poklocic sie z Diego.
-Naprawde tak myslisz?Kiedys cie nienawidzilam teraz jest mi cie zal....-powiedzialam z ironicznym usmiechem.

Diego

zasmiał się

- tez cie kiedys nienawidzialem ale teraz to juz jest cos co wemnie płonie .. zadza by cie znsizczyc - powiedział ozieble

Roberta

Rozesmialam sie.
-Prosze bardzo zniszcz mnie-powiedzialam - Jakos sie ciebie nie boje!

Diego

- idz do giovanniego a mnie niewkurzaj wystarczy ze wczoraj byl ojciec , musisz ty sie pojawiac i niszczyc mi to co sobie zbuduje ? - zapytal

Roberta

-Zazdroscisz Giovanniemu co-powiedzialam z ironia - A co ty sobie budujesz?Sam sobie wszystko niszczysz glupota...

Diego

- czego mam mu zazdroscic ? ciebie ? nie nie ... dlamnie jestes zerem wybacz ale nareszcie czuje sie wolny bo jestem z vico bez zadnych umow z toba .... a nic sobie nieniszcze .... ty zawsze mi wchodziw w droge

Roberta

-Zero to widzisz jak patrzysz w lustro!-odparlam podniesionym tonem
-Wiesz nieraz tak sobie mysle....niech twój mózg się zlasuje i wypłynie w formie brei przez nos i uszy. A jak już spłynie strumykami po nóżkach, poślizgnij się na nim i skręć sobie kark-powiedzialam z szerokim usmiechem