Sad

Roberta

Usiadlam pod drzewkiem.

Santos

spacerował i doszedl do sadu zobaczyl roberte i usiadł kołoniej

- piekne niebo wieczorem niesadzisz ... ??

- wogole co robisz tutaj tak sama - zapytal z usmiechem

Roberta

-Niebo jak niebo...-powiedzialam i po chwili dodalam
-Odpoczywam po dniu dzisiejszym....

Santos

- nom ciezki dzien ... pełny wrazen .... a wogole o co poszło miedzy toba a diego .. ???

Roberta

-Diego...nawet nie cche o nim gadac....jak go spotkam to wyfrapie mu oczy. Albo obetnę ręce i zrobię bransoletkę albo breloczek. A mózg wyrzucę bo do niczego sie nie przyda.

Santos

zasmiał się

- niezdziwie sie jak bedzie mowil to samo o tobie ... a jak cos was bedzie łaczyc ... to wybuchne smiechem i postawie vódke ...

Roberta

-Łaczyc?-zasmialam sie - To ostatnia rzecz na jaka mialabym ochote

Santos

- a jednak .. dobra koneic tematu .. o co ci chodzilo w sypialni ? lupita to moaj dobra kolezanka

Roberta

-Widac ze na nia lecisz-odparlam

Santos

- no moze troszke ... ale bez przesady jestem nowy ... wiec niebede skakac - zasmiał sie

Roberta

-Ona tez jest nowa-podnioslam brwi

Santos

- ty tez ... a skaczesz - powiedzial i sie zasmiał

Roberta

-Nie bede cicho siedziec jak kto ma do mnie pretensje....alebo jest glupi-zasmialam sie

Santos

- no rozumiem cie ale on ma wplywowego ojca moze cie zaltwic - stwierdzil

niegzecna

-hej-zagadala

Roberta

-Nie boje sie jego i jego ojca, taki jest madry a wyrecza cie tatusiem-powiedzialam

Santos

- spokojnie roberta .... o witaj to ty jestes ta dziewczyna migela ... ?? duzo o tobie mowil

niegzecna

-tak, wlasnie go caly czas szukam nie wiem moze gdzie moze byc? - zapytala

niegzecna

-Tak wogole jestem Luz Viviana Smile

mam nadzije ze same dobre rzeczy o mnie mowil-