Parking

Diego

ochrona wsadziła go do samochodu był wkurzony ale okazywal skruche by kara byłą lagodniejsza

Leon

Wsiadł zaraz za Diegiem i pojechali do domu.

Vico

- Wracaj, bo będziesz miał problemy... nie możesz wpaść przeze mnie...

Przyjechała taksówka.

Tomas

-Leje na to, jeśli wpadniemy w to to we trzech, ty, ja i Diego - powiedział i wsiedli do taksówki

Vico

Pojechali do rezydencji Bustamante.

Tomas

Przyjechali na parking i wysiedli.
-Vico, nie bój się, uratujemy go - powiedział kojącym głosem

Diego

Rata wysadził go tu

-dzieki dobra robota ... tylko wiesz niedziales mnie - powiedizal z usmiechem i pobiegł z bagarzami do szkoły

Tomas

Po niedługim czasie wsiedli do taksówki i pojechali do szpitala

Tomas

Po kilku godzinach wrócili, okazało się z Pilar jest w ciąży, wysiedli z taksowki i poszli do szkoły na ławki na wybiegu.

Giovanni

zamówiona ekskluzywna limuzyna przyjechała o ustalonej porze, Giovanni zobaczył Tomasa

- dawaj pojedziemy razem - powiedział po czym wsoadli do limuzyny i pojechali na imprezke pod adres który podał im Diego

Vico

Wsiadłam w taksówkę i podążałam za limuzyną chłopaków Razz

Roberta

-Sam sie pilnuj nie jestem twoja nianka-powiedzialam i wsiedlismy do samochodu

Diego

wsiadl na kółko

- nic niepije ... bo prowadze ... - powiedzial i nacisnał na pedlą i pojechali ;P

Diego

zaparkował wóz poczym razme z gio weszli do szkoły

Vico

Wrócili pod szkołę.

Zapłaciliśmy za taksówkę. - Tylko cicho... zeby nas nikt ni usłyszał - mrugnęłam do niego.

Tomas

-Dobra, chodźmy - powiedział i poszli w kierunku szkoły

Vico

- Tomas... tam stoi Gaston... - powiedziałam ciągnąc go za rękę, schowaliśmy sie za jakimś samochodem. - Trzeba będzie isć z drugiej strony i wejść przez okno... - szepnęłam.

Tomas

-Ups, nie zauważyłem go, dzięki, uratowałaś mnie, hmm no dobra, którą sypialnie odwiedzimy?? - zapytał z uśmiechem

Vico

- Do waszej jest stąd bliżej... - powiedziałam zerkając za samochodem na Gastona.
- Ok... na trzy skradamy się w lewo... bosz... - zaśmiałam się cicho. - Gotowy? Trzy, dwa, jeden... - skradali się niezauważeni za samochodami, przechodząc pod sypialnie.